A więc udało mi się przejechać ten dystans o którym myślałem. Chocianów - Wołów - Chocianów. (
mapka) Wstałem o 8.00 zjadłem pożywne śniadanie i wyruszyłem o 9.00 w kierunku Lubina. Na początku było leniwie, dopiero na odcinku Ścinawa - Wołów zacząłem szybciej kręcić.
OdraZa Odrą natknąłem się na parę metrów denerwującej brukowanej drogi
Gdy dojechałem do Wołowa porobiłem trochę zdjęć na rynku, całkiem ładną mają starówkę
A później chciałem napełnić pierwszy bidon powerade'em i czekałem pod barem piwnym do godz. 12.00 aż otworzą. W końcu pani sklepikarka przyjechała polonezem pod sklep i otworzyła :)
Kupiłem Powerade i Snickersa i poszedłem odpoczywać na ławkę pod blok :) Zrobiłem się jakiś senny, zacząłem ziewać i pomyślałem, że może się położę na ławce i pośpię sobie, ale jednak zrezygnowałem, bo wolałem żeby mięśnie się tak nie rozleniwiały.
Przy okazji odkryłem śmieszny napis na mojej kierownicy, może ten rower faktycznie należał do faceta o podanym nazwisku ??
Napiwszy się Powerade i zjadwszy Snickera poczułem się o wiele silniej i wracałem już cały czas z prędkością 30km/h i więcej aż do Ścinawy :) Gdy tylko skończył się Powerade w bidonie siły zaczęły maleć :/ Przejeżdżałem przez miejscowość mojego kumpla z klasy
W Lubinie zrobiłem postój na ławeczce w parku, bo już opadałem z sił. Zmoczyłem głowę w pobliskiej fontannie, zgodnie z zaleceniami
Młynarza :) Niestety miałem już tylko 50gr więc nie starczyło mi na loda, a Młynarz też mi to polecał na zmęczenie :D
W końcu pozbierałem się do kupy i jakoś wyruszyłem do Chocianowa, ale już wyczerpany :/ Nie wiem czemu tu niektórzy mają kondycję, że po 200km to luzem przejeżdżają. Może kwestia kondycji i całorocznego jeżdżenia. Z Lubina do domu jechałem już tylko średnio 23-24km/h :/ Ale jest satysfakcja:D
Mam nadzieję, że do jutra wrócę do siebie...