Kolejne spotkanie bikestatowiczów :) Przyjechała do mnie Djablica z Wrocka, bo akurat przyjechała tam do rodziny. Początkowo pojechałem po nią na dworzec gł. PKP w Legnicy z wiatrem w plecy na krajowej 94. W Legnicy udaliśmy się do kawiarni "Okon" gdzie zjedliśmy pyszne ciastka i wypiliśmy kawę ;) Później z kolei wyruszyliśmy w stronę Zielonej Góry, krajową 3, dokładnie do Lubina gdzie następnie odbiliśmy na Rudną. Na trasie było kilka postojów, min. w Kochlicach na powerade'a dla Djablicy, i w Rudnej, też na powerade'a dla niej :) Później pokazałem koleżance zbiornik Żelazny most w miejscowości Tarnówek. Wspięliśmy się na niego i zastały nas piękne widoki :) Ostatecznie udaliśmy się do Polkowic, gdzie zjedliśmy pizzę w rynku (Djablicy bardzo podobał się malowniczy rynek), a potem odprowadziłem Djablicę na autobus. Czekaliśmy, czekaliśmy, ale autobus nie nadjeżdżał. I nie przyjechał w ogóle, tak więc poczekaliśmy na jeszcze następny, który na szczęście już przyjechał. Nie byłem pewien czy kierowca autobusu weźmie jej ten rowerek, ale odparł, iż jeśli ów rowerek się zmieści w bagażniku to nie ma problemu :) Zmieścił się na szczęście :P I Djablica szczęśliwie wróciła do Wrocławia, a ja odjechałem na Chocianów. Było mi zimno więc pomyślałem że może się rozgrzeje trochę, no to zaatakowałem te 16km z prędkością 33-35. Dobrze mi to rozgrzało całe ciało. Nie chce mi się dodawac zdjęc, ale u Djablicy napewno będą ;)
Komentarze (5)
no też tak myślę, co jak co ale wypad był wg mnie super:)
Te noski na pedałach to bajka, piękne są, przekręciłam jak na moim bym musiała żeby uzyskać 20/h, patrzę na licznik a tu 30/h, to kręcę dalej i oo, takich prędkości na moim to nie uzyskuję, ten rower sam jeździ, nie to co moja kobyła ;p niesamowicie lekko się jechało.
Nie dodałeś nic o wściekłym wmordewindzie który nam towarzyszył prawie cały czas na trasie, skończyło się to dopiero w...autobusie, hihihi.